Samochód się zatrzymał, pod wysokim drzewem, zaraz obok stacji ratowniczej. Dziewczyna spojrzała na brata, który odpiął swój pas i spojrzał na nią lekko się uśmiechając.
- Zaraz wrócę, poczekaj chwilę. - otworzył drzwi i ruszył w stronę niewielkiego budynku.
Na wprost niego znajdowało się jezioro i drewniany pomost. Zacumowane były do niego łodzie. Dziewczyna rozpoznała wśród nich dwie, należące do stacji, niewielkie żółto-czerwone. Oraz parę białych, lśniących łodzi.
Jezioro o tej godzinę wydawało się czerwone, którego kolor przechodził w fiolet i pomarańcz. Przed budynkiem stała grupka młodych ludzi z walizkami. Trzech chłopaków i cztery dziewczyny. Mieli może około 17-19 lat.
Pewnie kursanci - pomyślała Blanka.
Przyjrzała im się bardziej i zauważyła, że chłopcy mają bardzo szerokie ramiona i rozbudowaną klatke piersiową.
Skoro są pływakami, to normalne debilko - skarciła się w myślach.
Wszyscy byli średniego wzrostu. Stali daleko, więc nie mogła zauważyć szczegółów, ale jeden przyciągnął jej uwagę. Jeden z chłopaków miał jedną zieloną, a drugą czarną skarpetkę, które lekko wychodziły z trampek. Tak jakby jej czytali w myślach. Chłopak od skarpetek podniósł lekko nogę, śmiejąc się , wszyscy patrzyli się na niego z rozbawieniem. Coś tłumaczył, po czym wszyscy się lekko zaśmiali.
Dziewczynie przerwał dzwonek telefonu, otworzyła małą kieszeń plecaka i wyciągnęła telefon.
Mama
Nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła niepewnie telefon do ucha.
- Tak, mamo? - odezwała się lekko schrypniętym głosem i szybko odchrząknęła.
- Cześć skarbie, dojechaliście już? - szatynka lekko się uśmiechnęła, słysząc głos rodzicielki.
-Tak, przed chwilą. Janek poszedł coś zrobić, a ja czekam w samochodzie. - spojrzała na grupkę ludzi.
-Wie...- dziewczyna nie usłyszała dalszej wypowiedzi matki, ponieważ połączenie zostało przerwane. Szybkim ruchem wyszła z samochodu. Wybrała ponownie telefon do mamy.
-Przepraszamy, abonent tymczasowo niedostępny - usłyszała i się rozłączyła. Wróciła do środka, sięgnęła do schowka i wyciągnęła telefon brata, usłyszała to samo.
Podeszła do bagażnika i wyciągnęła z niego torbę brata, która zakrywała jej walizkę. Ku jej zaskoczeniu była lekka. Kiedy sięgnęła po swoją, to jej nie podniosła. Torba była za ciężka. Dziewczyna się z nią chwilę siłowała, kiedy usłyszała krzyk.
- Czekaj, pomogę Ci - odwróciła się i zobaczyła, że w jej stronę idzie dobrze zbudowany mężczyzna.
Sięgnął po torbę i wyciągnął ją, bez wielkiego wysiłku. Miał na sobie ciemno zieloną koszulkę i spodenki khaki. Spod zarostu na twarzy było widać kości policzkowe. Był starszy, ale niewiele.
- Dziękuję, nie poradziłabym sobie sama - dziewczyna sięgnęła do uchwytu walizki.
- Nie ma za co - szybko odpowiedział - Wybacz, ale się śpieszę - powiedział i tak szybko jak się zjawił, tak zniknął.
- Miło było poznać - dziewczyna burknęła pod nosem. W środku zostały dwie torby jej brata i jej plecak. Wszystko wyciągnęła i przeciągnęła pod drzwi pasażera. Usiadła na fotelu, przy otwartych drzwiach, tak aby mieć widok na torby.
Odpaliła facebook'a. Parę zaczepek i wiadomości. Zjechała po stronie głównej i zobaczyła nowe zdjęcieswojej przyjaciółki dziewczyny z klasy,
Jak można być taką pustą idiotką, jak Ty? pomyślała i szybko odłożyła telefon.
- Blanka! - podniosła się z siedzenia i ujrzała zbliżającego się do niej brata.
Miał założoną czerwoną koszulkę z białym napisem RATOWNIK i czerowne spodenki. Koszulka opierała się na jego mięśniach. Uśmiechał się od ucha, do ucha, przy czym eksponował swoje kości policzkowe. Wysoki, małe usta i włosy opadające na czoło.
- Rozmawiałam z mamą, ale nam przerwało. Tutaj w ogóle nie ma zasięgu - uniosła do góry telefon.
- Wiem, przyzwyczaisz się - odpowiedział krótko i sięgnął do auta. Zaczął wyciągać potrzebne rzeczy. Dziewczyna zrobiła to samo, po czym oboje zamknęli drzwi i chłopak zamknął samochód na klucz. Wzięli swoje walizki i ruszyli w kierunku budynku.
- Tylko bądź grzeczna, nie chcę aby mama miała jakieś problemy i zmartwienia z Twojego powodu - dziewczyna odwróciła głowę w kierunku jeziora i powstrzymała łzy - Za chwilę wyjdzie Paweł, prezes. Zrobi krótkie przemówienie i ktoś Was zaprowadzi do domków.
- Powtarzasz się - dziewczyna cicho burknęła, kiedy doszli pod budynek.
- Wiem, ale ja chcę tylko żebyś czuła się dobrze. Zobaczysz, kiedy wrócisz we wrześniu do domu, wszyscy zapomną o tym incydencie - chłopak pocałował dziewczynę w czoło - Zaraz wracam - uśmiechnął się do niej, pokazując białe zęby i dołeczki w policzkach.
- Rozumiem - uśmiechnęła się lekko, po czym wziął swoje walizki i przeskoczył po schodkach.
Blanka została sama przed stacją. No nie zupełnie sama, parę kroków dalej stała grupka młodych kursantów. Kiedy dziewczyna tam spojrzała, zobaczyła, że wszyscy na nią patrzą. Wysoka blondynka do niej podeszła.
- Cześć, jestem Julka - dziewczyna podała jej swoją równo opaloną rękę, która ta uścisnęła - Jesteś kursantką? - jej uśmiech wydawał się jej szczery i miły. Dziewczyna od razu pomyślała, że Julia musi być bardzo lubiana. Długie nogi, blond loki, twarz i uśmiech aniołka.
- Tak - odpowiedziała ciszej - Blanka - dziewczyna puściła rękę Julii.
- Ładnie - uśmiechnęła się ciepło - Skąd jesteś?
- Z Kołobrzega.
- Ja z Krakowa - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Blanka spojrzała na grupę kursantów, niska brunetka z lekko okrągłą twarzą i chłopak od zielonej skarpetki patrzyli się w ich stronę. Reszta zawzięcie dyskutowała. Chłopak się do niej lekko uśmiechnął, a chwilę później zorientowała się, że kąciki jej ust same wędrują do góry.
Do całej grupy doszedł jeszcze jeden chłopak. Niski blondyn, lekko rozbudowana klatka piersiowa. Szara rozpinana bluza i czarne spodenki przed kolana.
- Chyba się nie spóźniłem? - spytał, kiedy drzwi się otworzyły.
Pierwszy wyszedł postawny mężczyzna, z krótko obciętymi włosami, za nim drobna kobieta z burzą czarnych loków, spiętych ołówkiem. Za nią młody chłopak, bardzo przystojny co Blanka, zauważyła od razu. Miał mocno zarysowaną szczękę i był wysoki. Włosy po bokach miał bardzo malutkie, włosy u góry miał lekko postawione i zaczesane na bok, co wyglądało bardzo seksownie. Szerokie ramiona i miły uśmiech. Następnie wyszedł Janek, który od razu wychaczył dziewczynę i się do niej uśmiechnął. Obydwoje stanęli opierając się o barierkę i głośno się śmiejąc. Na sam koniec wyszedł mężczyzna od walizki. Po chwili wyłapał jej spojrzenie i odwrócił wzrok. Wszyscy wyglądali tak samo jak Janek. Czerwone koszulki z napisem RATOWNIK i spodenki, tego samego koloru.
- Dzień dobry wszystkim - zaczął mówić mężczyzna, który wyszedł jako pierwszy - Jestem Paweł, wszyscy mnie już znacie, ponieważ się spotkaliśmy, kiedy składaliście papiery - przebiegł szybko wzrokiem po wszystkich, jakby ich analizował - Od dzisiaj zaczynacie dwu-miesięczny kurs ratownika wodnego. Nauczycie się wyciągać ludzi z wody, obsługiwać sprzęt, nauczycie się pierwszej pomocy, polepszycie swoją technikę oraz nauczycie się nowych technik pływania. Wyjeżdżając stąd będziecie w lepszej kondycji fizycznej, jak i psychicznej. Raz w tygodniu będziecie rozmawiać w psychologiem, który będzie przekazywał nam Wasze wyniki. Będą Wam robione testy na sprawdzanie obecność narkotyków. Jeśli się okaże, że ktoś spożywał jakikolwiek narkotyk, od razu zostanie odesłany do domu, zrozumiano? - znowu spojrzał na każdego po kolei.
- Tak.
- Ja jestem Ania - lokata kobieta się uśmiechnęła do wszystkich - Będę Was uczyć z reguły pierwszej pomocy, ale czasem mogą mi się trafić zajęcia na basenie, czy też przy sprzęcie - To jest Maciek - kobieta wskazała chłopaka, stojącego obok Janka. Chłopak się przestał śmiać i szybko odwrócił do Ani.
- Tak Aniu? - uśmiechnął się niewinnie i obydwoje stanęli prosto z Jankiem.
- To jest Maciek i Janek - obydwoje pomachali do wszystkich - Oprowadzą Was po terenie.
Blanka się przyjrzała Jankowi i Maćkowi. Dobrze się bawili w swoim towarzystwie.
- A to jest Piotrek - kobieta wskazała mężczyznę od walizek.
- Brakuję jeszcze Rafała, który jest w tym momencie zajęty, ale jutro go poznacie - do powiedział pan Paweł.
- Jeśli macie jakieś pytania, to chłopcy na nie odpowiedzą. Resztę dnia macie wolną, a jutro spotykamy się tu o siódmej. Będziecie biegać, więc odpowiednio się ubierzcie. Śniadanie będzie o ósmej, więc zdążycie się odświeżyć.
- Możecie wychodzić, cisza nocna trwa od dwudziestej drugiej do piątej trzydzieści, więc przez ten czas macie być w domkach. Apteczka jest w każdym z domków - Paweł urwał na chwilę - W takim razie do jutra - cały zespół się uśmiechnął i po kolei weszli do środka.
Został Janek z Maćkiem, którzy się uśmiechali od ucha do ucha.
- Cześć wszystkim - zaczął Janek.
- Dzień dobry - powiedziała jedna z dziewczyn, za co została obrzucona przez wszystkich wzrokiem.
- Jesteśmy parę lat starsi, mówcie do nas po imieniu - uśmiechnął się Maciek - Czujemy się naprawdę młodo, nie psujcie tego.
- Dobra, no to tam jest - Janek wskazał dróżkę między drzewami, za plecami - knajpa, w której są podawane posiłki. Śniadanie, obiady i kolacje są darmowe, resztę płacicie sami. Możecie przychodzić o której chcecie, w zależności, czy będziecie mieć patrol albo jakieś inne obowiązki.
- Bierzcie torby i idziemy - zarządził Maciek, na co wszyscy ruszyli za nimi.
Podeszli kawałek, wzdłuż budynku i skręcili za rogiem, gdzie rozciągał się las. Pięć metrów dalej stało pięć drewnianych domków, ułożonych w małej odległości od siebie. Domki były niewielkie, z małym drewnianym tarasikiem i paroma schodkami.
- Te dwa są moje i Janka - Maciek wskazał dwa pierwsze, które stały najbliżej dróżki - Następny jest dziewczyn, później chłopaków.
- A ten ostatni? - spytała Julka.
- Ostatni jest pana Piotrka, więc radzę chłopaki nie hałasować w nocy - Janek posłał im znaczące spojrzenie.
- Jasne - od powiedział jeden z nich.
- W domkach jest mała lodówka, mikrofala i czajnik elektryczny. Łazienki są w każdym domku. Jeśli zabraknie mydła, papieru, to musicie się zgłosić na stacje, której zwiedzanie będzie jutro. Dzisiaj jest tam jeszcze wszystko sprzątane do końca, po remoncie jednej z sal. Basen także jest w stacji.
- Jeśli będziecie czegoś potrzebować, to zgłosić się do mnie albo do Maćka - urwał na chwilę - Jeśli nie przeszkadza Wam starsze towarzystwo, to za dwie godziny wychodzimy z Maćkiem do miasta. Możecie się zabrać z nami, będziemy tu czekać na Was o osiemnastej. Jeśli nie, to trudno, może innym razem - Janek się uśmiechnął.
- Możecie się rozjeść? - powiedział Maciek i popatrzył się na Janka szukając pomocy.
- Tak, możecie już iść do domków. Bądźcie grzeczni! - zawołał za nimi Janek i się zaśmiali z Maćkiem.
Wszystkie dziewczyny weszły do domku, jak i chłopcy.
- Nie narozrabiaj! - zawołał Janek i dziewczyna się odwróciła do brata. Patrzył na nią razem z Maćkiem.
- Będę grzeczna - zawołała ciszej, na co Maciek się do niej uśmiechnął, pokazując swoje białe zęby. Blance się nogi ugięły.
Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.
_______________________
Tak reprezentuję się rozdział pierwszy, który byłyby dodany wcześniej, gdyby nie pewne problemy techniczne.
Pewnie niektórzy z Was już czytali kawałek tego rozdziału. Wieczorem wyłączył mi się komputer i niezapisana część (ta większa część) zniknęła. Nie mogłam jej już odzyskać, więc musiałam pisać rozdział na nowo. Mniej więcej go odtworzyłam, ale już mi się nie podoba, tak jak tamta część.
Mam nadzieję jednak, że aż tak tego nie zepsułam.
Jesli macie pewne zastrzeżenia, uwagi, to śmiało pisać. Następnym razem będę wiedzieć na co zwracać uwagę.
Karolina
- Zaraz wrócę, poczekaj chwilę. - otworzył drzwi i ruszył w stronę niewielkiego budynku.
Na wprost niego znajdowało się jezioro i drewniany pomost. Zacumowane były do niego łodzie. Dziewczyna rozpoznała wśród nich dwie, należące do stacji, niewielkie żółto-czerwone. Oraz parę białych, lśniących łodzi.
Jezioro o tej godzinę wydawało się czerwone, którego kolor przechodził w fiolet i pomarańcz. Przed budynkiem stała grupka młodych ludzi z walizkami. Trzech chłopaków i cztery dziewczyny. Mieli może około 17-19 lat.
Pewnie kursanci - pomyślała Blanka.
Przyjrzała im się bardziej i zauważyła, że chłopcy mają bardzo szerokie ramiona i rozbudowaną klatke piersiową.
Skoro są pływakami, to normalne debilko - skarciła się w myślach.
Wszyscy byli średniego wzrostu. Stali daleko, więc nie mogła zauważyć szczegółów, ale jeden przyciągnął jej uwagę. Jeden z chłopaków miał jedną zieloną, a drugą czarną skarpetkę, które lekko wychodziły z trampek. Tak jakby jej czytali w myślach. Chłopak od skarpetek podniósł lekko nogę, śmiejąc się , wszyscy patrzyli się na niego z rozbawieniem. Coś tłumaczył, po czym wszyscy się lekko zaśmiali.
Dziewczynie przerwał dzwonek telefonu, otworzyła małą kieszeń plecaka i wyciągnęła telefon.
Mama
Nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła niepewnie telefon do ucha.
- Tak, mamo? - odezwała się lekko schrypniętym głosem i szybko odchrząknęła.
- Cześć skarbie, dojechaliście już? - szatynka lekko się uśmiechnęła, słysząc głos rodzicielki.
-Tak, przed chwilą. Janek poszedł coś zrobić, a ja czekam w samochodzie. - spojrzała na grupkę ludzi.
-Wie...- dziewczyna nie usłyszała dalszej wypowiedzi matki, ponieważ połączenie zostało przerwane. Szybkim ruchem wyszła z samochodu. Wybrała ponownie telefon do mamy.
-Przepraszamy, abonent tymczasowo niedostępny - usłyszała i się rozłączyła. Wróciła do środka, sięgnęła do schowka i wyciągnęła telefon brata, usłyszała to samo.
Podeszła do bagażnika i wyciągnęła z niego torbę brata, która zakrywała jej walizkę. Ku jej zaskoczeniu była lekka. Kiedy sięgnęła po swoją, to jej nie podniosła. Torba była za ciężka. Dziewczyna się z nią chwilę siłowała, kiedy usłyszała krzyk.
- Czekaj, pomogę Ci - odwróciła się i zobaczyła, że w jej stronę idzie dobrze zbudowany mężczyzna.
Sięgnął po torbę i wyciągnął ją, bez wielkiego wysiłku. Miał na sobie ciemno zieloną koszulkę i spodenki khaki. Spod zarostu na twarzy było widać kości policzkowe. Był starszy, ale niewiele.
- Dziękuję, nie poradziłabym sobie sama - dziewczyna sięgnęła do uchwytu walizki.
- Nie ma za co - szybko odpowiedział - Wybacz, ale się śpieszę - powiedział i tak szybko jak się zjawił, tak zniknął.
- Miło było poznać - dziewczyna burknęła pod nosem. W środku zostały dwie torby jej brata i jej plecak. Wszystko wyciągnęła i przeciągnęła pod drzwi pasażera. Usiadła na fotelu, przy otwartych drzwiach, tak aby mieć widok na torby.
Odpaliła facebook'a. Parę zaczepek i wiadomości. Zjechała po stronie głównej i zobaczyła nowe zdjęcie
Jak można być taką pustą idiotką, jak Ty? pomyślała i szybko odłożyła telefon.
- Blanka! - podniosła się z siedzenia i ujrzała zbliżającego się do niej brata.
Miał założoną czerwoną koszulkę z białym napisem RATOWNIK i czerowne spodenki. Koszulka opierała się na jego mięśniach. Uśmiechał się od ucha, do ucha, przy czym eksponował swoje kości policzkowe. Wysoki, małe usta i włosy opadające na czoło.
- Rozmawiałam z mamą, ale nam przerwało. Tutaj w ogóle nie ma zasięgu - uniosła do góry telefon.
- Wiem, przyzwyczaisz się - odpowiedział krótko i sięgnął do auta. Zaczął wyciągać potrzebne rzeczy. Dziewczyna zrobiła to samo, po czym oboje zamknęli drzwi i chłopak zamknął samochód na klucz. Wzięli swoje walizki i ruszyli w kierunku budynku.
- Tylko bądź grzeczna, nie chcę aby mama miała jakieś problemy i zmartwienia z Twojego powodu - dziewczyna odwróciła głowę w kierunku jeziora i powstrzymała łzy - Za chwilę wyjdzie Paweł, prezes. Zrobi krótkie przemówienie i ktoś Was zaprowadzi do domków.
- Powtarzasz się - dziewczyna cicho burknęła, kiedy doszli pod budynek.
- Wiem, ale ja chcę tylko żebyś czuła się dobrze. Zobaczysz, kiedy wrócisz we wrześniu do domu, wszyscy zapomną o tym incydencie - chłopak pocałował dziewczynę w czoło - Zaraz wracam - uśmiechnął się do niej, pokazując białe zęby i dołeczki w policzkach.
- Rozumiem - uśmiechnęła się lekko, po czym wziął swoje walizki i przeskoczył po schodkach.
Blanka została sama przed stacją. No nie zupełnie sama, parę kroków dalej stała grupka młodych kursantów. Kiedy dziewczyna tam spojrzała, zobaczyła, że wszyscy na nią patrzą. Wysoka blondynka do niej podeszła.
- Cześć, jestem Julka - dziewczyna podała jej swoją równo opaloną rękę, która ta uścisnęła - Jesteś kursantką? - jej uśmiech wydawał się jej szczery i miły. Dziewczyna od razu pomyślała, że Julia musi być bardzo lubiana. Długie nogi, blond loki, twarz i uśmiech aniołka.
- Tak - odpowiedziała ciszej - Blanka - dziewczyna puściła rękę Julii.
- Ładnie - uśmiechnęła się ciepło - Skąd jesteś?
- Z Kołobrzega.
- Ja z Krakowa - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Blanka spojrzała na grupę kursantów, niska brunetka z lekko okrągłą twarzą i chłopak od zielonej skarpetki patrzyli się w ich stronę. Reszta zawzięcie dyskutowała. Chłopak się do niej lekko uśmiechnął, a chwilę później zorientowała się, że kąciki jej ust same wędrują do góry.
Do całej grupy doszedł jeszcze jeden chłopak. Niski blondyn, lekko rozbudowana klatka piersiowa. Szara rozpinana bluza i czarne spodenki przed kolana.
- Chyba się nie spóźniłem? - spytał, kiedy drzwi się otworzyły.
Pierwszy wyszedł postawny mężczyzna, z krótko obciętymi włosami, za nim drobna kobieta z burzą czarnych loków, spiętych ołówkiem. Za nią młody chłopak, bardzo przystojny co Blanka, zauważyła od razu. Miał mocno zarysowaną szczękę i był wysoki. Włosy po bokach miał bardzo malutkie, włosy u góry miał lekko postawione i zaczesane na bok, co wyglądało bardzo seksownie. Szerokie ramiona i miły uśmiech. Następnie wyszedł Janek, który od razu wychaczył dziewczynę i się do niej uśmiechnął. Obydwoje stanęli opierając się o barierkę i głośno się śmiejąc. Na sam koniec wyszedł mężczyzna od walizki. Po chwili wyłapał jej spojrzenie i odwrócił wzrok. Wszyscy wyglądali tak samo jak Janek. Czerwone koszulki z napisem RATOWNIK i spodenki, tego samego koloru.
- Dzień dobry wszystkim - zaczął mówić mężczyzna, który wyszedł jako pierwszy - Jestem Paweł, wszyscy mnie już znacie, ponieważ się spotkaliśmy, kiedy składaliście papiery - przebiegł szybko wzrokiem po wszystkich, jakby ich analizował - Od dzisiaj zaczynacie dwu-miesięczny kurs ratownika wodnego. Nauczycie się wyciągać ludzi z wody, obsługiwać sprzęt, nauczycie się pierwszej pomocy, polepszycie swoją technikę oraz nauczycie się nowych technik pływania. Wyjeżdżając stąd będziecie w lepszej kondycji fizycznej, jak i psychicznej. Raz w tygodniu będziecie rozmawiać w psychologiem, który będzie przekazywał nam Wasze wyniki. Będą Wam robione testy na sprawdzanie obecność narkotyków. Jeśli się okaże, że ktoś spożywał jakikolwiek narkotyk, od razu zostanie odesłany do domu, zrozumiano? - znowu spojrzał na każdego po kolei.
- Tak.
- Ja jestem Ania - lokata kobieta się uśmiechnęła do wszystkich - Będę Was uczyć z reguły pierwszej pomocy, ale czasem mogą mi się trafić zajęcia na basenie, czy też przy sprzęcie - To jest Maciek - kobieta wskazała chłopaka, stojącego obok Janka. Chłopak się przestał śmiać i szybko odwrócił do Ani.
- Tak Aniu? - uśmiechnął się niewinnie i obydwoje stanęli prosto z Jankiem.
- To jest Maciek i Janek - obydwoje pomachali do wszystkich - Oprowadzą Was po terenie.
Blanka się przyjrzała Jankowi i Maćkowi. Dobrze się bawili w swoim towarzystwie.
- A to jest Piotrek - kobieta wskazała mężczyznę od walizek.
- Brakuję jeszcze Rafała, który jest w tym momencie zajęty, ale jutro go poznacie - do powiedział pan Paweł.
- Jeśli macie jakieś pytania, to chłopcy na nie odpowiedzą. Resztę dnia macie wolną, a jutro spotykamy się tu o siódmej. Będziecie biegać, więc odpowiednio się ubierzcie. Śniadanie będzie o ósmej, więc zdążycie się odświeżyć.
- Możecie wychodzić, cisza nocna trwa od dwudziestej drugiej do piątej trzydzieści, więc przez ten czas macie być w domkach. Apteczka jest w każdym z domków - Paweł urwał na chwilę - W takim razie do jutra - cały zespół się uśmiechnął i po kolei weszli do środka.
Został Janek z Maćkiem, którzy się uśmiechali od ucha do ucha.
- Cześć wszystkim - zaczął Janek.
- Dzień dobry - powiedziała jedna z dziewczyn, za co została obrzucona przez wszystkich wzrokiem.
- Jesteśmy parę lat starsi, mówcie do nas po imieniu - uśmiechnął się Maciek - Czujemy się naprawdę młodo, nie psujcie tego.
- Dobra, no to tam jest - Janek wskazał dróżkę między drzewami, za plecami - knajpa, w której są podawane posiłki. Śniadanie, obiady i kolacje są darmowe, resztę płacicie sami. Możecie przychodzić o której chcecie, w zależności, czy będziecie mieć patrol albo jakieś inne obowiązki.
- Bierzcie torby i idziemy - zarządził Maciek, na co wszyscy ruszyli za nimi.
Podeszli kawałek, wzdłuż budynku i skręcili za rogiem, gdzie rozciągał się las. Pięć metrów dalej stało pięć drewnianych domków, ułożonych w małej odległości od siebie. Domki były niewielkie, z małym drewnianym tarasikiem i paroma schodkami.
- Te dwa są moje i Janka - Maciek wskazał dwa pierwsze, które stały najbliżej dróżki - Następny jest dziewczyn, później chłopaków.
- A ten ostatni? - spytała Julka.
- Ostatni jest pana Piotrka, więc radzę chłopaki nie hałasować w nocy - Janek posłał im znaczące spojrzenie.
- Jasne - od powiedział jeden z nich.
- W domkach jest mała lodówka, mikrofala i czajnik elektryczny. Łazienki są w każdym domku. Jeśli zabraknie mydła, papieru, to musicie się zgłosić na stacje, której zwiedzanie będzie jutro. Dzisiaj jest tam jeszcze wszystko sprzątane do końca, po remoncie jednej z sal. Basen także jest w stacji.
- Jeśli będziecie czegoś potrzebować, to zgłosić się do mnie albo do Maćka - urwał na chwilę - Jeśli nie przeszkadza Wam starsze towarzystwo, to za dwie godziny wychodzimy z Maćkiem do miasta. Możecie się zabrać z nami, będziemy tu czekać na Was o osiemnastej. Jeśli nie, to trudno, może innym razem - Janek się uśmiechnął.
- Możecie się rozjeść? - powiedział Maciek i popatrzył się na Janka szukając pomocy.
- Tak, możecie już iść do domków. Bądźcie grzeczni! - zawołał za nimi Janek i się zaśmiali z Maćkiem.
Wszystkie dziewczyny weszły do domku, jak i chłopcy.
- Nie narozrabiaj! - zawołał Janek i dziewczyna się odwróciła do brata. Patrzył na nią razem z Maćkiem.
- Będę grzeczna - zawołała ciszej, na co Maciek się do niej uśmiechnął, pokazując swoje białe zęby. Blance się nogi ugięły.
Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.
_______________________
Tak reprezentuję się rozdział pierwszy, który byłyby dodany wcześniej, gdyby nie pewne problemy techniczne.
Pewnie niektórzy z Was już czytali kawałek tego rozdziału. Wieczorem wyłączył mi się komputer i niezapisana część (ta większa część) zniknęła. Nie mogłam jej już odzyskać, więc musiałam pisać rozdział na nowo. Mniej więcej go odtworzyłam, ale już mi się nie podoba, tak jak tamta część.
Mam nadzieję jednak, że aż tak tego nie zepsułam.
Jesli macie pewne zastrzeżenia, uwagi, to śmiało pisać. Następnym razem będę wiedzieć na co zwracać uwagę.
Karolina
super rozdział czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Marcela
Hejo :)
OdpowiedzUsuńTo zacznę od początku...
Jak się tylko dowiedziałam, że wróciłaś do bloggera to tak się cieszyłam :P
Nie wyobrażasz sobie nawet :P
Ale wracając do tego... Cuda? Boskości?... I tyle tam tego wymieniać ( Na jeden argument nie mogłam się zdecydować z tąd te ? Xd )
TO JEST PO PROSTU ZAJEBISTE <3
Uwielbiam to <3
Czekam na next :)
Pozdrawiam :*
Natalia <3
Zostałaś nominowana przeze mnie do LBA z bloga huncwotko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGratuluje Ci.
Pozdrawiam Marcela
Ciekawy początek, czytam dalej:)
OdpowiedzUsuń