niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 5 ~Aniele~

      Piąty dzień tutaj przeminął jak zwykle. Rano bieganie z Piotrem, prysznic, śniadanie, basen, zajęcia z pierwszej pomocy i następnie dyżury. Dzisiaj po raz pierwszy będę siedzieć w bazie i odbierać wezwania. Wszyscy się rozeszli w swoje strony, przeskoczyłam co dwa schodki i znalazłam się w środku budynku. Przeszłam przez niebiesko-biały korytarz, obok składziku, gabinetu Pawła, kadry, aż znalazłam się pod drzwiami odpowiedniego pokoju. Gdybym szła dalej doszłabym do basenu, na końcu korytarza.
     
 Weszłam do środka. Pomieszczenie nie było duże. Na prawej ścianie była wielka mapa, a na niej przypięte czerwone pinezki w różnych miejscach. Na przeciwległej półka z trofeami, zdjęciami różnych osób z kadry i innych ludzi oraz różne figurki. Pod ścianą stało biurko z zaawansowanym sprzętem komputerowym. Trzy monitory, wyświetlające różne dane. A przy biurku Maciek jedzący bułkę. Odwrócił się w moją stronę i pokiwał głową.
- Myślałam, że będę mieć dyżur z Rafałem - powiedziałam bez namysłu i usiadłam na drugim krześle obrotowym.
- Też się cieszę, że Cię widzę, Aniele - uśmiechnął się ironicznie - Rafał musiał jechać do miasta, nie będzie go do wieczora.
- No okey - powiedziałam i się zakręciłam w koło na krześle. Zatrzymałam się - Aniele?
- A co? Nie podoba Ci się? - poruszał brwiami w górę i w dół, przy czym się szeroko uśmiechał i zjadł duży kawałek bułki. Nie odpowiedziałam.
- To co mam robić? - spytałam zaciekawiona.
- W zasadzie, to nic istotnego - odpowiedział krzywiąc czoło - Trzeba odbierać telefony, zapisywać najważniejsze dane: miejsce wypadku, ilość poszkodowanych, wiek, co się wydarzyło...
- Rozumiem.
- Zawsze staraj się wyciągnąć jak najwięcej danych, w krótkim czasie. Przekazujesz wszystko zespołowi, który jest na dyżurze, a oni robią swoje - zastanowił się - Mogą Cię wezwać, abyś zawiadomiła karetkę, policję, ale to nie zdarza się często. Obserwujesz pogodę - wskazał na pierwszy monitor z mapą i różnymi frontami pogodowymi - i zawiadamiasz ratowników na plaży i dyżurze. Z reguły będziesz tu z kimś siedzieć, ale może się zdarzyć, że zostaniesz sama.

      Minęła godzina odkąd siedzę z Maćkiem i czekamy na telefony lub obserwujemy pogodę. To znaczy nie do końca "my". Maciek szkrobie w drewnie jakąś...figurkę? Ma to dziwny kształt jak na razie. Ja za to ciągle się kręcę na krześle i oglądam zdjęcia lub trofea na półce.
- To mój tata z wujkiem, dwa lata temu - odezwał się, kiedy patrzyłam na zdjęcie Pawła i jakiegoś mężczyzny. Stali i obejmowali się ramionami, a w rękach trzymali dwie wielkie ryby, mierzące prawie ich wysokość.
- Paweł to Twój...-przerwałam, czekając aż dokończy.
- Ojciec - grzebał dalej nożykiem w drewnie.
- Nie wiedziałam.
- Teraz już wiesz - podniósł wzrok, uśmiechnął się i dalej robił swoje.
- Piotr, to Twój brat, prawda? - spytałam i usiadłam z powrotem na fotelu obrotowym.
- Skąd wiesz? - spytał podejrzliwie.
- Nie wiem skąd, ale tutaj wszyscy wiedzą wszystko - powiedziałam.
- Ludzie tu nie gadają - odpowiedział cierpliwie.
- Mam na myśli osoby, z którymi mieszkam - uśmiechnęłam się lekko.
- Ahh, Julka prawda? - zaśmiał się.
- Nie wykluczone - pokazał swoje dołeczki w polikach. Coś zabrzęczało. Maciek podniósł krótkofalówkę.
- Stacja ratownicza w Ełku - powiedział poważnie i odłożył powoli drewno na biurko.
- Niedaleko bagna utknęła łódź, mężczyzna wypadł na burtę i uderzył się w głowę, kobieta na pokładzie - zabrzmiał potężny, ale miły głos.
- Od której strony? - spytał Maciek.
- Od wschodu.
- Jest w wodzie?
- Tak. Kobieta jest przerażona, nie potrafi go wyciągnąć. Już tam jadę.
- Ekipa będzie za sześć minut. Dzięki Franek - poinformował i odłożył słuchawkę. Wszystko zanotował na kartce.
- Kto to był?
- Policjant. Zanieś to szybko do Rafała, ma teraz dyżur - podał mi kartkę, a ja wstałam i wybiegłam z pokoju. Skierowałam się do pokoju kadry, na biurku siedział Rafał i rozmawiał, przez telefon.
- Czekaj chwilę - powiedział do telefonu i zakrył telefon ręką.
- Wezwanie - podałam mu kartkę - Nieprzytomny mężczyzna w wodzie, dziewczyna nie potrafi go wyciągnąć. Policjant już tam płynie - powiedziałam szybko
- Widzę - powiedział i pokazał kartkę - Natalia poszła na obiad - zaczął ubierać klapki i się zastanawiać- Oddzwonię później - i się rozłączył - Maciek jest przy telefonie? - spytał.
- Tak - po chwili zorientowałam się o co mu chodzi.
- Zawołaj Mateusza, płyniesz z nami. Szybko! - wybiegłam z budynku. Rozejrzałam się i ujrzałam Mateusza, idącego po molo, w moją stronę.
- Mateusz, wezwanie! Jedziemy - krzyknęłam do niego, a on szybko, zaraz po mnie wbiegliśmy na łódź. Mateusz odpalił silnik łodzi. Na pokład wskoczył Rafał z torbą. Podał mi kombinezon.
- Skaczę do wody, jeśli będzie potrzeba, musisz mi pomóc - wyjaśnił, kiedy zobaczył moją przestraszoną minę.
- Natalia nie płynie? - zawołał Mateusz i ruszył.
- Nie ma czasu jej wołać - wyjaśnił Rafał i podał mu kartkę. Powiedział coś do niego, a ja ściągnęłam spodenki. Wciągnęłam czarny kombinezon do bioder, po czym ściągnęłam bluzkę i zapięłam go po szyję. Po chwili razem z Rafałem byliśmy gotowi. Mateusz przekazał Maćkowi przez krótkofalówkę, że płynę z nimi. Syrena łodzi wyła, zbliżając się do bagien zwolniliśmy, po chwili ujrzałam jacht.
- Jest! -wskazałam palcem - Na prawo - Mateusz skręcił i zatrzymał łódź, po czym Rafał skoczył do wody.
      Zatrzymaliśmy się zaraz przy białym jachcie. Młoda kobieta pochylała się nad wodą i próbowała wyciągnąć nieprzytomnego mężczyznę z czerwoną szramą nad łukiem brwiowym. Przeskoczyłam na jacht i odciągnęłam kobietę od krawędzi, tak aby nie wpadła do wody. Krzyczała i płakała, kiedy ją odsunęłam wystarczająca, ta się odwróciła i przytuliła do mnie mocno.

      Wyszłam z stojącego samochodu policyjnego i podeszłam pod sam brzeg morza, tak, że woda obmywała mi stopy. Otuliłam się mocniej kocem, z czym zaczęłam mocniej płakać.
- Ani śladu ciała chłopaka - odwróciłam się w stronę głosu. Policjant rozmawiał z kimś, przez krótkofalówkę.
- Szukajcie! Przecież ciało nie mogło tak szybko zniknąć. - krzyknął do urządzenia.
       Ponad dziesięciu nurków było w wodzie, razem z dwoma łódkami ratowniczymi. Na plaży biegali dwaj policjanci z psami, które szukały jakiś poszlag na lądzie. 
       Patrzyłam w morze, z nadzieją, że niczego nie znajdą. Że nie znajdą niczego, co mogłoby potwierdzić jego śmierć. Nie chciałam, żeby to wszystko okazało się prawdą. Miałam nadzieję, że się zaraz obudzę.
Uszczypnęłam swoją rękę.
Ciągle stałam na plaży.



5 komentarzy = rozdział 6

1 komentarz:


  1. Hej!
    Ciesze sie że po takiej przerwie dodałaś rozdział! <3
    Pierwsza jej akcja? Świetnie jej poszło :)
    Nie moge się doczekać na kolejny rozdział :)
    Ja dopiero zaczynam może wpadniesz?
    http://milosc-na-zawsze-leonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń