czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 6 ~Poczułam się lepiej~

      Zeskoczyłam z jachtu z ciężką torbą i ruszłam boso po molo w stronę stacji. Odłożyłam torbę za drzwiami kadry i ruszyłam korytarzem do pokoju, w którym powinien siedzieć Maciek. Rozmawiał z Natalią, która kiedy mnie ujrzała odezwała się do Maćka;
- W takim razie idę na resztę mojego dyżuru - wyszła zamykając za sobą drzwi.
Westchnęłam.
     Wciąż byłam w kombinezonie, który na szczęście był suchy. Mężczyzna, którego uratował Rafał, nie odzyskał przytomności, ale oddychał. Kobieta wsiadła razem z nim do karetki, a ja zostałam aby zaprowadzić ich jacht z powrotem do brzegu.
- Jest zła - usiadłam okrakiem na krześle obrotowym i założyłam ręce na jego oparcie.
- Była zła - powiedział zmęczonym głosem - ale zrozumiała, że nie mogli na nią czekać - dalej szkrobał w drewnie, tak jak godzinę temu. Spojrzał na mnie i przeleciał mój strój wzrokiem - Jak się przebierzesz, to mi opowiesz, jak poszło.
Posłusznie wstałam i wyszłam, skierowałam się na łódź ratowniczą, którą sprzątał Mateusz. Przechodząc boso, przez molo otarłam się mocno stopą o deskę i chwilę później leciała z niej stróżka krwi.
- Masz szczęście - mruknęłam do siebie, oglądając ranę.
Po chwili stałam na łódce i rozglądałam się za moimi czerwonymi spodenkami i koszulką tego samego koloru..
- Chyba tego szukasz - spojrzałam w górę i w ostatniej chwili złapałam ciuchy.
Twarz Mateusza zzieleniała. Spojrzał na moją stopę. Jego oczy jakby się rozszerzyły i zmieniły kolor na ciemniejszy. Albo na czerwony...
- Skaleczyłaś się? - spytał patrząc na moją stopę.
- Tak. Obdarłam się na desce - pokazałam palcem za siebie, na molo. Porwał szmatę z poręczy i się odwrócił.
- Idź to obmyj - rzucił przez ramię, jakby zły. Zrobiłam duże, zdziwione oczy i podniosłam nogę, aby przyłozyć do niej szmatę. W ostatniej chwili zobaczyłam, że jest umazana jakąś czarną mazią. Upuściłam ją na pokład i razem z ciuchami zeszłam kuśtykając, tak aby nie dotknąć raną o ziemię.
      W ubikacji zawinęłam ręcznikiem papierowym stopę i się przebrałam. Ktoś zapukał do łazienki.
- Już wychodzę - powiedziałam i wzięłam kombinezon do ręki.
- Całe szczęście - za drzwiami stała Natalia, która przeskakiwała z jednej na drugą nogę - Nawet nie wiesz, jaki ten Rafał jest uparty. Nie rozumie potrzeb kobiety - mówiąc to ominęła mnie szybko i zamknęła się w ubikacji. Ruszyłam do pokoju, na dyżur. Maciek, tak jak przedtem szkrobał w drewnie.
     Sięgnełam do apteczki i wyciągnęłam wodę utlenioną i plaster. Maciek patrzył zaciekawiony i się lekko uśmiechał.
- Tak Ci wesoło? - spytałam, kiedy siadałam na krześle.
- Daj to - polecił, odłozył drewienko na biurko i przysunął się na krześle do mnie wyciągając rękę po moją nogę. Patrzyłam na niego, przez dłuższą chwilę, aż sam chwycił moją nogę i położył ją sobie na swoim kolanie, tak aby widzieć ranę.
- Mogłam to zrobić sama, to tylko zadrapanie - oparłam się wygodniej.
- Studiuję medycynę - powiedział i szybko na mnie spojrzał, jakby to wszystko tłumaczyło.
- Wow - zaśmiałam się - Polanie wodą ranę i nałożenie plastra rzeczywiście wymaga fachowej roboty - mówiłam, przez śmiech, a on się tylko na mnie popatrzył poważnie i zaraz także wybuchł śmiechem.
- Mam Ci to zrobić? - opanował się w koncu - To bądź cicho - powrócił do oglądania rany.
- Dobrze, Panie doktorze - powiedziałam trochę poważniej.
      "Pan Doktor" ściągnął ręcznik papierowy z mojej stopy i oglądnął ranę, otarł ją od krwi i chwilę na nią patrzył.
- Rajcuje Cię to? - zaganiłam śmiechem.
- Co? - spytał i spojrzał skoncentrowany na mnie.
- Patrzenie na rany, krew...-patrzył na mnie ze zdziwieniem - Wiesz..trochę już się na nią patrysz. Nie znam się, aż tak dobrze - powiedziałąm znacząco - ale wydaję mi się, że wystarczy polać i przykleić plaster - zmarszczyłam rozbawiona czoło.
Polał ranę wodą utlenioną i patrzył na nią znowu trochę. Wreszcie przykleił plaster.
- Zadrapanie jest malutkie, za trzy dni już pewnie nie będzie śladu - wzięłam stopę.
- Dziękuję doktorze - uśmiechnęłam się promiennie.
- Zalecam odpoczynek - wyprostował się i udawał, że poprawia fartuch medyczny - Przepiszę Pani leki przeciwbólowe - przysunął się wyprostowany do biurka, a ja się śmiałam na całe gardło. Sięgnął po kartkę i długopis i coś zaczął pisać.
- Proszę - podał mi kartkę, wciąż wyprostowany.

Angel

      Patrzyłam na kartkę dłużej, niż powinnam. Spojrzałam na Maćka, który powrócił do rzeźbienia. Przesunęłam się na krześle pod ścianę i złożyłam kartkę do kieszeni spodenek. Nie wiem dlaczego, ale na długi czas nastała cisza, aż w końcu się odezwał.
- Jak? - odwróciłam się zdziwiona w jego stronę.
Przerwał szkrobanie nozykiem w drewnie i patrzył na mnie, czekając aż zacznę mówić.
- Co "jak"? - spytałam zdziwiona i zaśmiałam się nerwowo.
- Jak się dałaś przekonać?
- Na co? - wciąż nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Do tego, że się tu znalazłaś. Kiedyś uwielbiałaś pływać, ale zawsze traktowałaś to jako hobby. Z tego co pamiętam, to nigdy nie brałaś pod uwagę ratownictwa wodnego.
- Jak to: "z tego co pamiętam"? My się znaliśmy? - pytałam zdezorientowana i próbowałam sobie coś przypomnieć, lecz w głowie miałam pustkę.
- Kiedyś.
Szkoda, że zapomniałam o tym, że kiedyś go znałam, a nie o innych wydarzeniach.
Milczał.
- Byłoby miło, gdybyś przypomniał - uśmiechnęłam się ironicznie, na co on tylko pokazał śnieżnobiałe zęby i dołeczki w polikach.
- Ciężko Ci idzie komunikowanie się z ludźmi, za pomocą SŁÓW - podkreśliłam ostatnie słowo.
- Raczej ze ślicznymi kobietami - podniósł głowę w moim kierunku, a ja poczułam żar na policzkach - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Siedem miesięcy temu mój tata zachorował - zaczęłam po chwili.
- Janek mówił...- przerwał mi poważnym tonem. Odłożył drewno na dobre i zaczął uważnie słuchać.
- W domu już nie było tak jak kiedyś - przypominałam sobie po kolei wszystkie wydarzenia - Zresztą dawno nie było już tak jak kiedyś - miałam na myśli śmierć Filipa - Ojciec trafił do szpitala, mama udawała przed wszystkimi, że się trzyma, Filip wyjechał na studia...-przerwałam na chwile.
- A Ty...? - spytał łagodnie.
- A  ja zamknęłam się w sobie jeszcze bardziej, niż przedtem - ucichłam na chwilę - Już od dłuższego czasu nie rozmawiałam z nikim z klasy, a wtedy już nawet rzadko chodziłam do szkoły. Kiedy tacie się polepszyło, mi także. Zaczęłam normalnie jeść, chodzić do szkoły i rozmawiałam z nim codziennie. Przez telefon lub do niego chodziłam.
- Ale z Twoim tatą znowu było gorzej.
- Tak, wrócił do domu, ale dwa miesiące temu znowu znalazł się w szpitalu. Mama z Filipem mieli dość patrzenia jak on i ja się wykańczamy. Myśleli, że to, że mnie z nim wyślą, że odpocznę od tamtego miejsca i ludzi, może mi coś pomoże...
- I pomogło? - uśmiechnął się delikatnie.
- Nie spodziewałam się tego..ale tak. 
Maciek się uśmiechnął. Nie tak jak wszyscy współczująco, kiedy mnie widzieli. Tylko z lekką dumą na twarzy. Jego uśmiech sprawił, że kolejny raz się śmieję.

Rozdział miał się nie pojawić, dopóki nie będzie 5 komentarzy, ale zaaktualizowałam go dopiero kilka dni temu, czyli 4, czy więcej dni po opublikowaniu. 
Albo wiecie...
Jeśli Ci się podoba, skomentuj
Nie będę nikogo zmuszać, jeśli się podoba, to piszcie coś, wystarczy głupia kropka. Po prostui chcę wiedzieć, czy to MOJE pisanie ma dla kogoś sens. Chcę wiedzieć, czy ktoś czyta te "wypociny" ;p

4 komentarze:

  1. Cześć wiem że nie skomentowalam poprzedniego ale walczylam o oceny więc mam nadzieje że rozumiesz i te twoje wypociny bardzo mi się podobają i nawet jak nie skomentuje to je przeczytam ale że w dniu zakonczenia roku już wyjezdzam na koniec to nie wiem kiedy będę mogla czytać ale wiedz że na pewno to nadrobię
    Pozdrawiam Marcela

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam cały czas i nie mogę się doeczkać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy pomysł na historię, piszesz przyjemnie, lecz za często odskakujesz od sytuacji, ledwo coś zaczynasz, a następnie znów coś innego i czasami nie kończysz swoich poprzednich myśli.
    Sam blog bardzo mi się podoba, jak się czyta to widać, że jakiś pomysł na historię masz. Postać Blanki również jest bardzo ciekawa i tajemnicza. Mam nadzieję, że akcja w przyszłych rozdziałach jeszcze bardziej się rozwinie!
    Weny życzę <3
    ~ AleksandraOla
    http://james-i-lily-nasza-bajka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział! :))
      http://james-i-lily-nasza-bajka.blogspot.com/

      Usuń